Hej, już powoli standardowo przypomina mi się jedno w tym okresie, wesołego każdego dnia dla każdego na ziemi od teraz na zawsze. Fajnie się pisze i teoretycznie w czym problem, przecież każdy chyba tego chce ? No właśnie nie każdemu to na rękę są równi i równiejsi, tacy co muszą prawa przestrzegać mimo że głupie niektóre, i tacy co niby nawet mądrego nie muszą przestrzegać…
(***
Wesołego każdego dnia
i by każdy nowy rok był lepszy od wcześniejszych razem wziętych, tego sobie i wszystkim życzę
Wracam po nowym roku lecę na Marsa
jak Astronauta, a w statku kosmicznym tylko bieżnia i audiobooki
no i Ona :***)
…SIDO – Astronaut (feat. Andreas Bourani) OFFICIAL VIDEO
Wznoszę się, nic nie trzyma mnie na ziemi, wszystko blade i szare
Już zbyt długo nie leciałem, jak astronauta.
Biegamy w kółko z pełnymi gębami, ale z pustymi łbami,
Siedzimy w gównie po szyję, w sercach mamy dziury
Topimy problemy i smutki w lampce pełnej wina
Z kamiennym uśmiechem, nic lepszego nie przychodzi nam do głowy
Już jutro zapomnieliśmy, o tym kim byliśmy jeszcze wczoraj
Wszyscy nażarliśmy się do syta, ale zapomnieliśmy zapłacić
Zapominamy o wszystkim, po to by mieć więcej popiołu i kurzu
Wszyscy chcemy aby wszystko pasowało, ale nie jesteśmy uważni
Głos rozsądku już dawno zamilkł, już go nie słyszymy
Bo czasem mamy takie przeczucie, że już tu nie pasujemy
Nie ma już niczego przed ani za nami, została tylko góra albo dół
Jeden z setek milionów, malutki punkcik ponad ziemią
Wznoszę się!
Wznoszę się, nic nie trzyma mnie na ziemi, wszystko jest blade i szare
Już zbyt długo nie leciałem, jak astronauta
Patrzę na świat z góry, reszta blednie w szarości
Straciłem rachubę czasu i miejsca, tu na górze, jak astronauta
W ciemności nocy
Tu na górze, wszystko jest takie przyjazne, ale na dole źle się dzieje
Wszyscy się do tego przyczyniamy i uginamy pod ciężarem
Liczymy na Boga, ale cud już przegapiliśmy
Budujemy coraz wyżej, aż do nieskończoności
Prawie 8 miliardów ludzi, ale człowieczeństwa brak
Stąd, z góry, nagle to wszystko w ogóle mi nie przeszkadza.
Stąd nie widać granic, nie widać kolorów skóry
Cały ten szum o nic cichnie, już was wcale nie słyszę
Powoli nabieram wrażenia, że to tutaj jest moje miejsce
Nie ma już niczego przed ani za nami, została tylko góra albo dół
Jeden z setek milionów, malutki punkcik ponad ziemią
Wznoszę się!
Wznoszę się, nic nie trzyma mnie na ziemi, wszystko jest blade i szare
Już zbyt długo nie leciałem, jak astronauta
Patrzę na świat z góry, reszta blednie w szarości
Straciłem rachubę czasu i miejsca, tu na górze, jak astronauta
Oh-oh-oh-oh-oh
Jak astronauta
Oh-oh-oh-oh-oh
I tak patrząc na te piękno, wszystko do mnie dociera
Czy właściwie nie żyjemy po to żeby kochać, żeby być?
Tutaj chętnie zostałbym na zawsze, ale jestem tylko oka mgnieniem
które po pięciu miliardach lat, nadal nie jest wstanie zrobić wiele.
Wznoszę się (Oh), nic nie trzyma mnie na ziemii, (He) wszystko jest blade i szare (Yeah)
Już zbyt długo nie leciałem, jak astronauta (Oh)
Patrzę na świat z góry, (Ah) reszta blednie w szarości
Straciłem rachubę czasu i miejsca, tu na górze, jak astronauta
Oh-oh-oh-oh-oh (Yeah)
Jak astronauta (Oh)